Dzisiejszy rekonesans w lesie przyniósł oczywistości kilka nowości, których się spodziewałem, ale pojawiły się również niespodzianki. Zacznijmy jednak od biuletynu Państwowej Służby Hydrologiczno-Meteorologicznej, w którym podsumowany został marzec, jako kolejny miesiąc z temperaturą wyższą od przeciętnej o 1,6° C dla Łodzi i z opadami na poziomie 56 % normy. Skutki tego z postępującym brakiem opadów w kwietniu są widoczne wszędzie, to jednak na śródleśnej polanie rozwinęły się pąki knieci błotnej.

łagiewniczanak staw w łagiewnikach knieć błotna

Przyroda najwyraźniej stara się podążać swoim torem i w przeciągu tygodnia przybyło zieleni, liście są większych rozmiarów i zaczynają się one rozwijać na kolejnych gatunkach. Jeszcze nieśmiało, w zróżnicowany sposób, w zależności od miejsca i piętra lasu, rozprostowuje swoje liście jeden z mistrzów origami - buk. Jego liście pokryte miękkimi włoskami, które stanowią jedną z jego cech rozpoznawczych, były w przeszłości uzupełnieniem diety ludzi w okresie wczesnowiosennym. Kwitnienie zainicjowała już czeremcha, której kwiatów próżno szukać na poziomie wzroku, jednak roznoszący się w powietrzu zapach zdradza ją i wystarczy tylko spojrzeć nieco wyżej by dostrzec grona jej białych kwiatostanów.

buk zwyczajny grąd czaremcha zwyczajna

W runie cześć roślin już przekwitła (cebulica syberyjska, przylaszczka pospolita, fiołek wonny) inne właśnie rozpoczęły kwitnienie. W nasłonecznionych miejscach rozwijają się białe kwiaty u czosnaczka pospolitego, którego liście po roztarciu wydzielają zapach czosnku i w przeszłości był stosowany jako roślina przyprawowa. Pojawił się też raczej unikający miejsc nasłonecznionych szczawik zajęczy, którego młodych liści można skosztować, oczywiście po uprzednim ich umyciu i zachowaniu umiaru. Szczawiany, które zawiera, spożywane w dużych ilościach mogą powodować bóle brzucha i możemy się wówczas przekonać czemu zawdzięcza swoją nazwę. W dnie lasu można też dostrzec kosa buszującego w ściółce w poszukiwaniu pokarmu. To ptak, którego bardzo często możemy spotkać w mieście, gdyż doskonale się czuje w parkach, skwerach czy ogródkach działkowych.

czosnaczek pospolity szczawik zajęczy kos

Postanowiłem również sprawdzić co dzieje się w zbiornikach wodnych, jak mają się nasze płazy. Po drodze zauważyłem olbrzymi ruch w mrowisku. Mrówki kłębiły się na jego powierzchni przeprowadzając zapewne niezbędne prace remontowe, ale również w ten sposób podnoszą temperaturę wnętrza mrowiska. Przebywając na powierzchni w promieniach słońca nagrzewają swoje ciała, a następnie oddają to ciepło we wnętrzu mrowiska. Nad stawami tymczasem spokój i cisza. Nieliczne żaby, które obserwowałem dwa tygodnie temu już zniknęły i nie odnalazłem również kłębów skrzeku, jak to było w latach ubiegłych. Na wystającym z wody konarze dostrzegłem żółwia, słońce przeszkadzało w rozpoznaniu gatunku, ale zdjęcie zdradza już szczegóły, to żółw czerwonolicy. Jego naturalnym miejscem występowania jest Ameryka Północna, ale stał się bardzo popularny w hodowlach i obecnie jest gatunkiem rozpowszechnionym w wielu miejscach na świecie. W Polsce pojawił się prawdopodobnie około roku 1996 i na szczęście nie ma doniesień, że się naturalnie rozmnaża. Może jednak przetrwać w naszym klimacie i traktowany jest jako gatunek inwazyjny zagrażający rodzimej faunie. Okaz, który obserwowałem to dorosły osobnik, mógł zbiec z hodowli lub został uwolniony przez nieodpowiedzialnego hodowcę. Tego typu działania mogą doprowadzić do zagłady niektórych gatunków rodzimej fauny, między innymi coraz mniej licznych płazów, które wchodzą w skład jego diety.

mrówka rudnica zółw czerwonolicy karp koi

Nad kolejnym zbiornikiem kolejna czerwona niespodzianka. Na zdjęciu nie widać jaki to za gatunek ryby, która niczym król pływa w otoczeniu swoich dworzan, ale nie jest to oczywiście gatunek rodzimy i prawdopodobnie tak jak żółw trafi tu z za sprawą człowieka, który postanowił się pozbyć oczka wodnego.

Kolejne wieści z lasu za tydzień.

PB